40 lat minęło...

Kiedy dokładnie 40 lat temu wychodziłam z domu do kościoła w ślubnej, przykrótkiej sukni, o 2 numery za małych butach (moje rówieśnice zapewne domyślają się dlaczego - po prostu kupowało się co było, a nie to co się chciało) u boku mojego "za chwilę męża" dookoła leżał śnieg. Było biało i cicho. Zawsze kiedy świat przykryty jest świeżym śniegiem wydaje mi się, że cisza spadła wraz z płatkami śniegu. Kiedy wracaliśmy z kościoła słońce świeciło jak w lipcu a świat był kolorowy i wesoły. Zawsze kiedy świeci słońce wydaje mi się, ze wszystko jest w ruchu, wibrują kolory i śpiewaja ptaki. I takie jak ten dzień, było nasze 40 lat życia. Zima mieszała się z latem, wielkie tragedie z wielkim szczęściem, czarne z białym, radość ze smutkiem. Ale nigdy nie opuszczała mnie wiara, że mój wybór sprzed 40 lat był właściwy. Nigdy nie opuszczała mnie nadzieja, że z wszystkim sobie poradzimy. Może to miłość? Bo, choć to banał, ale najważniesza jest miłość.

Do zrobienia ramki użyłam papieru z kolekcji K&Company "Blossomwood", naklejki "Wisteria" firmy Basic Grey, bradsy firmy Wildorchid oraz kwiatki Sweetheart firmy Wildorchid. Zegarek wycięłam z opakowania po zegarku. I gotowe.

Pozdrawiam serdecznie,

Halinka.

***
ps. dziś do 24h czekamy na Wasze prace do naszego pierwszego wyzwania,
nie przegapcie szansy na wspaniałą nagrodę!