Już wkrótce Dzień Nauczyciela - święto wykładowców, nauczycieli szkolnych i przedszkolanek :)
Z tej okazji zapraszamy Was na Candy,
w którym nagrodą jest dziurkacz brzegowy Marthy Stewart "Daisy Lace"
Zasady Candy są proste:
- należy dołączyć do Obserwatorów naszego bloga :)
- następnie w komentarzach po tym postem napisać kilka słów o swoim ulubionym nauczycielu,
- następnie podać nam linka do siebie,
- a na swoim blogu zamieścić podlinkowaną informację o naszym Candy i poniższy banerek:
Candy trwa do 30 września do północy,
a już 1 października wylosujemy szczęśliwego nowego właściciela dziurkacza :)
Moja ulubiona nauczycielka - pani M. uczyła historii w liceum. Była w tym tak fenomenalna, że nawet ludzie podchodzący do historii z awersją, zdawali później historię na poziomie rozszerzonym na maturze! :) Była fenomenalna i bardzo radosna! Prawdziwymi nauczycielami z powołania są też moi rodzice! :)
OdpowiedzUsuńNo więc zaczynam zapisy na candy i zapraszam do siebie:
omiljena.blogspot.com
Szkołę skończyłam bardzo (bardzo) dawno ale nadal pamiętam i miło wspominam naszą Panią wychowawcę, uczyła matematyki (kocham matematykę, może to dzięki Pani Teresie?), była dobrą nauczycielką i bardzo miłą osobą.
OdpowiedzUsuńhttp://joannakrog.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Asia
Podczas mojej edukacji spotkałam kilku nauczycieli, których mogę uznać za ulubionych.
OdpowiedzUsuńCharakteryzowali się tym, że swoją pracę traktowali jak pasję, którą to zarażali uczniów.
W gimnazjum i liceum były to Panie uczące chemii.
To dzięki im zdawałam ją na maturze.
Pozdrawiam serdecznie!:-)
Zuzik
moim ulubionym i najukochańszym nauczycielem był polonista z liceum, starszy pan, wysoki i bardzo chudy... nigdy nie spotkałam polonisty, który o literaturze i języku mówiłby z taką pasją, z takim zaangażowaniem i był tak bardzo otwarty na ucznia - prawdziwy humanista... to chyba dzięki niemu wybrałam studia polonistyczne i dziś to ja stoję po drugiej stronie biurka i staram się z podobną pasją uczyć młodzież... pana J. nie zapomnę nigdy...
OdpowiedzUsuńhttp://papierowa-vvia.blogspot.com/
Było ich wielu- nauczycielka polskiego, wąsaty pan dyrektor nauczający matematyki, nauczycielka historii, która tańczyła jak Tina Turner na studniówce,wykładowca metodyki języka polskiego, który opowiadał jakie cechy powinien posiadać przyszły mąż.Jednak najbardziej zapadła mi jedna z moich wychowawczyń, która ceniła to,że ktoś po prostu był sobą i nikogo nie udawał, akceptowała ucznia takim jaki był.Nie ukrywam,że takim bym chciała być wychowawcą-nauczycielem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://szuflandia-malutkiej.blogspot.com/
Edukację zakończyłam już jakiś czas temu, ale mimo to moim ulubionym nauczycielem pozostanie nauczyciel historii z liceum. Rozwinął moją pasję do tego przedmiotu a jego sposób nauczania pozwolił mi przetrwać 5 lat studiów.
OdpowiedzUsuńja pomimo kolejnej znaczącej rocznicy zdania matury bardzo serdecznie wspominam moją nauczycielkę matematyki. Pani Aurelia w czasach licealnych była chyba jedną z najbardziej nielubianych przeze mnie nauczycieli, za to, że była surowa, wymagająca oraz za to, że wytwarzała wokół siebie specyficzną aurę, w której nawet największy błazen klasowy stawał się potulny jak baranek. Z czasem moja niechęć zmieniła się w formę uwielbienia :) i tak jest do teraz :D
OdpowiedzUsuńno i jeszcze z historii Pan Kalikst :) za czarujący uśmiech i umiejętność zaciekawienia mnie tym przedmiotem :)))
sto lat wszystkim tym, którzy utknęli mi w pamięci!! i nie tylko im :)))
A mnie najbardziej zapadła w pamieć nauczycielka matematyki z podstawówki. Była bardzo wymagająca, ale to dzięki niej tak bardzo polubiłam ten przedmiot i rzadko sprawiał mi on większe problemy nawet na studiach. Wtedy była postrachem szkoły, a dziś proszę, wspominam ją bardzo ciepło.
OdpowiedzUsuńMiałam kilku ulubionych, jednak jest pewna prawidłowość - najmilej wspominam tych wymagających: od nas i od siebie - zawsze byli w porządku. Dzięki Pani W. pokochałam matematykę, dzięki Pani Ż. fizyka w klasie humanistycznej nie była problemem. To były nauczycielki z ogromnym poczuciem humoru, z pasją dla przedmiotu i wielkim zrozumieniem dla swoich wychowanków.
OdpowiedzUsuńEwa
http://zakatekdzieciatek.blogspot.com/
Najfajniejszą nauczycielką do tej pory była moja wychowawczyni w gimnazjum, świetna matematyczna i super kobieta. Umiała dobrze tłumaczyć dany materiał, teraz doceniam to i żałuje ze w liceum nie mam podobnie..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.karkakg.blogspot.com
Moja ulubiona nauczycielka zawsze umiała perfekcyjnie namalować sobie czarną kreskę na powiece, była realistką i mocno stąpała po ziemi. Mimo to spod jej pióra wypływały najpiękniejsze słowa jakie mogłam sobie wtedy wyobrazić i to właśnie ona stała się moją życiową inspiracją.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony nauczyciel uczył mnie w "Ekonomie" materiałoznawstwa. Przedmiot nudny jak flaki z olejem, a On potrafił zrobić z niego coś ciekawego. A ponad to jako jedyny traktował nas poważnie i podmiotowo. Dla Niego nie byłyśmy "numerami w dzienniku" tylko konkretnymi osobami. Na lekcjach panowały ustalone zasady i wrzysce się ich trzymali.
OdpowiedzUsuńTo On przygotowywał nas do ustnych egzaminów zawodowych i maturalnych zadając nam powtórkowe referaty wygłaszane na środku klasy.
Osobowość nauczyciela potrafi zmienić nudne zagadnienia w ciekawe tematy.
http://mojrelaks.blogspot.com/
Ustawiam się w kolejce - info już u mnie na blogu (w lewym bocznym pasku, a banerek w prawym bocznym pasku :-)).
OdpowiedzUsuńA mój ulubiony nauczyciel to bez wątpienia profesof matematyki ze szkoły średniej - tradycyjny, wymagający, próbujący zarazić pasją a jednocześnie dowcipny i wesoły. Dzięki niemu matematyka na studiach nie sprawiała mi większego problemu :-) i za to go wciąż cenię :-).
Dziurkacz jest super, chętnie go przygarnę :).
OdpowiedzUsuńCo do ulubionego nauczyciela, to chyba nie miałam takiego. Jednych lubiłam bardziej jednych mnie. Ogólnie miałam szczęście jeśli chodzi o kadrę nauczycielską :).
Ulubiony to chyba trudno powiedzieć. Generalnie chyba lubiłam szkołę i nauczycieli. Jednak sentyment mam do Pani Ewy,która wszczepiła mi pasję mojego życia i sprawiła, że i ja znalazłam się "pod tablicą" :)))A na dziurkacz oczywiście mam ogromną ochotę:)
OdpowiedzUsuńSama jestem w pewnym sensie nauczycielką, więc zawsze mówię, że to również i moje święto :)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną nauczycielką jest moja romanistka z liceum, bo dzięki niej umiem wszystko to, co umiem. Była bardzo surowa i wymagająca ale... zawsze będę pamiętać, że troszczyła się o uczniów jak o swoje dzieci.
http://pannapandka.blogspot.com/
Z podstawówki najbardziej lubiłam naszego matematyka. Bardzo pomysłowy człowiek, wprowadzał różne zmiany, wymagał sporo i uczył świetnie:) Na studiach z kolei nasz prof. z rozrodu. Starszy człowiek o niesamowitym umyśle. Zapalony ornitolog. Jeden z niewielu przedmiotów, na którego wykłady uczęszczałam z własnej nieprzymuszonej woli:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://uolenki.blogspot.com/
Ja ciepło wspominam mojego pierwszego nauczyciela matematyki z podstawówki, jeszcze w liceum do niego mogłam podejść by wytłumaczył mi jakieś zagadnienie z matematyki. Jestem szczęściarą, że miałam takiego nauczyciela :))
OdpowiedzUsuńhttp://madziarka-kartki.blogspot.com/
Miałam w technikum m.in. taki przedmiot, jak "obliczenia chemiczne" prowadzone przez przesympatycznego starszego Pana Pandziocha. Do naszej trójcy zwracał się zawsze "Panny Piekarskie", a w połowie zajęć obowiązkowo przeprowadzał z nami mały aerobik żeby mózg się lepiej dotlenił. Dzięki różnym opowieściom i anegdotkom z jego życia wziętych jakoś łatwiej nam ta wiedza wchodziła. Jak się zagalopował w opowiadaniu to mówił: "brrrrr brrrrr przewijanie do tyłu i wracamy do zajęć". A z historii mieliśmy Pana Silczaka, który jak opowiadał np o wojnach to tak gestykulował jakby sam brał w nich udział. Ulubionymi powiedzonkami były: "wy jawnogrzesznice" - do dziewczyn, "analfabeci" - do chłopaków, "to jest proste jak kiełbasa lub jak świński ogon". Przy przepytywaniu jechał po ławkach i zazwyczaj była: "kapa, kapa, kapa, wiesz za co ta kapa"? odpowiedź: "nie" "no to mosz jeszcze jedna kapa" a i tak na koniec większość wychodziła z dobrymi ocenami :)
OdpowiedzUsuńTak tych dwóch Panów szczególnie milo wspominam :)
Pozdrawiam
www.madebyziuta.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze raz, bo wkradł się mały chochlik:)
OdpowiedzUsuńPierwsze (najmilsze) wspomnienie to nauczycielka klas początkowych p. Stępień - piękna, ciepła, mądra i zawsze uśmiechnięta. To dzięki niej już w pierwszej klasie szkoły podstawowej wiedziałam, że będę nauczycielką :-)
Ostatnie wspomnienie nauczyciela z pasją to nauczycielka "literatury dziecięcej" na studiach, dzięki której każdy wiersz dla dzieci, potrafię powiedzieć jak rasowa aktorka. Teraz moje dzieciaki w szkole otwierają buzię z zachwytu, kiedy coś recytuję.
W całej mojej edukacji miałam to szczęście że trafiałam na cudownych i mądrych ludzi :) No z małymi wyjątkami, ale to tak już musi być - dla równowagi w przyrodzie :)
OdpowiedzUsuńNajpierw podstawówka i Pani Ania wychowawczyni przez osiem lat. Fajne czasy, zwracała się do nas "moje orły, sokoły", "moje dzieci". o dzisiaj jak spotykam Panią Anię to zawsze rozmawiamy, śmiejemy się :)
Liceum - etap dojrzalszej edukacji. Nauczycielka fizyki - przez większość społeczeństwa nie lubiana, przeze mnie uwielbiana. To dzięki Niej na studiach z fizyką nie miałam problemów. Nauczycielka matematyki - Pani Danusia - wymagająca i strasznie fajnie wykładająca. To także dzięki niej matematyka na budownictwie nie była zagadką :)
No i wychowawczyni licealna - cudowna, ciepła, oddana i kochana osoba działająca w taki sposób aby nikt nie był poszkodowany. Potrafiła działać cuda - znalazła pieniądze na wycieczki czy studniówkę dla mniej zamożnych i wszyscy się razem bawili. Wymagająca, nie dająca sobie "dmuchać w kaszę" ale zawsze szukająca sprawiedliwości. A dzisiaj prywatnie moja Przyjaciółka :* Pięknie nam się losy ułożyły :)
Wielu cudnych nauczycieli spotkałam w swoim życiu, najbardziej jednak ciepło wspominam swojego wychowawcę nauczyciela języka polskiego - trudno opisać ciepło w serduchu jakie się rozlewa gdy wspominam te czasy ...
OdpowiedzUsuńdrugim zasługującym na wspomnienie jest wykładowca z wyższej uczelni, podejściem i wsparciem pokazał jak pracować z satysfakcją
strasznie fajne to Wasze candy ze wspomnieniami :)
Moim ulubionym nauczycielem była pani od matematyki ;)a było to jeszcze w podstawowce wiec wieki temu ;)Dzieki Niej bardzo polubiłam ten przedmiot i miło wspominam ten czas...
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym nauczycielem była wychowawczyni w liceum, która uczyła mnie historii. Teraz jest wychowawczynią mojej siostry.
OdpowiedzUsuńoj mam takiego nauczyciela, którego jeszcze czasami spotykam na ulicy i z którym porozmawiam, to on wlał do mojego serca miłość do piękna i poezji....wspaniały człowiek, który miał ogromna wiedzę i umiał ją przekazać...to mój nauczyciel z liceum od j.polskiego :)...jeszcze był jeden ze studiów....profesor od malarstwa -nauczył mnie postrzegać to, co ludzkimi oczami czasami ciężko dostrzec....obydwoje odegrali duży wpływ na moje życie twórcze:)
OdpowiedzUsuńcandy super....fajnie by było mieć taki dziurkacz:)
pozdrawiam!!!:)
Ale fajne candy i fajne opowiadania o nauczycielach:) Ja mam taką "naszą Panią":) Moja kochana wychowawczyni z klas 1-3. Odwiedzam Ją co roku! Dzwonię na święta na Jej imieninki. Biedna schorowana jest teraz... Ale to i lata lecą niestety. Była wymagająca. Ale wiele mnie nauczyła:) Ech...:) Niecg Jej dobrze zdrówko służy!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Joaś:)
http://joasiunia.blogspot.com/
Moją ulubioną byłą polonistka w liceum, była jedyną osobą, dzięki której dało się zrozumieć "co autor miał na myśli". Zmuszała do samodzielnej analizy, do myślenia... i nosiła czerwone glany! :)))
OdpowiedzUsuńNagroda kusząca, więc trzymam za siebie kciuki :)
Najbardziej pamiętam i cenię moją polonistkę w podstawówce- Panią P. To ona zaszczepiła we mnie miłość do poezji, to ona recenzjo-opowieściami zachęcała do czytania książek a nie tylko odhaczania lektur. Kiedy byłam już w średniej szkole, dowiedziałam się,że juz nie ma Jej wśród nas...pewnie teraz opowiada bajki aniołkom na chmurkach :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich nauczycieli , którzy także są pedagogami i potrafią zrozumieć ucznia a nie tylko NAUCZAĆ :))
http;//aniees.blogspot.com
W mojej edukacji spotkałam wielu cudownych nauczycieli, których miło wspominam.
OdpowiedzUsuńsuper candy więc z miłą chęcią się zapisuję:
http://wanda-mojatworczosc.blogspot.com/
Moim ulubionym nauczycielem była nasza wychowawczyni, która uczyła nas matematyki i fizyki. Bardzo miła i sympatyczna osoba, która przejmowała się losem wszystkich swoich uczniów. Każdy z nas, gdy miał jakiś problem chętnie zwracał się do niej o pomoc.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam też mojego historyka w liceum - tak opowiadał o historii, że dech zapierało w piersi :)
Pozdrawiam!
http://gajmartenki.blogspot.com/
Moim ulubionym nauczycielem była pani wychowawczyni. Nauczyciel z powołania żeby więcej takich można było spotkać... :)
OdpowiedzUsuńwww.napolanie.blogspot.com
Przesyłam milion pozytywnych myśli wszystkim nauczycielom, zwłaszcza tym przedmiotów ścisłych.
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną nauczycielką na zawsze pozostanie Pani Fizyk Barbara Rynkiewicz. Była to Nauczycielka wzbudzająca ogromny respekt, siejąca niekiedy postrach w klasie, ale dzięki Niej w podstawówce wiedziałam już, że będę fizykiem :)
A ja pamiętam Panią od chemii -pierwszy dzień w liceum i na mnie padło - zostałam wezwana do odpowiedzi. Dukałam i dukałam, kombinowałam ostro, werdykt: tylko trzy - co dla mnie - piątkowej, najlepszej uczennicy w podstawówce było porażką ....Ale Pani była naprawdę miła, a chemię udało mi się zrozumieć i polubić :)
OdpowiedzUsuńJa wspominam często moją wychowawczynię i nauczycielkę biologii. Na pierwszej lekcji oczywiście zarobiłam "pałę" i potem przez trzy lata Pani wzywała mnie do ustnych odpowiedzi co lekcję.Oczywiście maturę zdawałam z biologii i dzięki temu na maturalnym świadectwie mam piąteczkę i lubię ten przedmiot.
OdpowiedzUsuńAle dziurkacze wprost kocham i staję w kolejce:)
http://pasje-madzikh.blogspot.com/
A ja co bym mogła napisać ;) Mmmmm, szczerze mówiąc to nienawidziłam matematyki we wcześniejszych latach mojej szkolnej kariery ;) bałam się jej przeokropnie, ale gdy w Technikum trafiłam na moją panią od matmy, świat się zarumienił wszystkimi kolorami szczęścia. Oceny miałam piękne, a to tylko dzięki mojej pani profesorce, kobieta miała taki dar przekazywania swojej wiedzy, że nawet największe, wcześniejsze głąbaski zdawałay na czwórkach i piątkach. Od spotkania mojej nauczycielki, mój strach do matematyki minął, zaczęła ona sprawiać mi przeogromną przyjemność, nie mogłam się doczekać kolejnej lekcji, bo w końcu rozumiałam wszystko. A to dzięki oczywiście mojej ukochanej profesorce, która otworzyła nam okno na świat przepięknego przedmiotu, którym jest właśnie matematyka. Nasza królowa nauk :) Marzę, by tacy nauczyciele istnieli w każdej szkole, kobieta THE BEST!!! I zawsze, będę żałować, że nie poznałam jej wcześniej. Inaczej bym patrzyła (już wcześniej) na magię liczb :) A ten dziurkacz, marzenie dla mnie pewnie nie do zdobycia, ale się przyłączam do zabawy :) i pozdrawiam Wszystkich serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAhhh zapomniałam o adresiku stronki http://www.spirit-dream-catchers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną nauczycielką, z perspektywy czasu, jest pani od matematyki z liceum. Zawsze była surowo i wymagająca. Wymagała od nas samodzielnego myślenia i kombinowania.
OdpowiedzUsuńNie było łatwo u niej. i tak wolałam matematykę od polskiego. Ale dzięki niej jako jedyna nie miałam problemów z matematyki na studiach. I zawsze ją wspominam jak mam styczność z matematyka:)
www.dzielamadame.blogpsot.com
dostać taaaaki prezent na swój pierwszy dzień nauczyciela - marzenie! :)
OdpowiedzUsuńa ulubiona nauczycielka i jednocześnie wychowawczyni - od fizyki, bo pozwalała ściągać, bo nigdy przenigdy fizyki nie zrozumiałam :D
http://askowo.blogspot.com/
info o candy w zakładce 'cukierasy',
a Wasz banerek - kupuję w sklepie Scrapek.pl mam od dawna w zakładce 'linki' :)
pozdrawiam, Aśko.
Oj chętnie się zapisze bo super prezencik macie do rozdania:) A moim najulubieńszym nauczycielem była pani E. która to uczyła mnie w podstawówce W-F:D Oj bardzo wtedy wszyscy lubili mieć z nią lekcje:)) A to dlatego, że przez 3/4 lekcji siedzieliśmy na ławkach na sali i czekaliśmy aż do nas w końcu przyjdzie :D:D;) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńhttp://takiemojewytworki.blogspot.com/
Dołączam do zabawy :) Jestem obserwatorem, baner umieściłam w pasku bocznym na blogu.
OdpowiedzUsuńMiałam ogromne szczęście spotkać na drodze mojej edukacji wspaniałego polonistę, z którym do dziś mam kontakt, choć od ukończenia szkoły minęło już kilkanaście lat. Człowiek z pasją do tego, co robi, zarażający nią swoich uczniów. Wymagający, ale wszyscy, nawet ci, którzy mieli problemy z zaliczaniem przedmiotu, wspominają go z wielkim szacunkiem.
Sama mam na koncie roczny epizod pracy jako szkolny psycholog:)
Pozdrawiam,
http://mtn-paolla.blogspot.com
Moją ulubioną nauczycielką była pewna przeurocza pani w średnim wieku, która uczyła historii. Absolutnie wszyscy z wielką chęcią chodzili na te lekcje mimo, że historia dla wielu nie jest jakąśtam przyjemnością ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadała wiele zabawnych historyjek i anegdotek. Mam taki zeszyt ze śmiesznymi tekstami znajomych, nauczycieli i wykładowców - pani historyczka zajmuje w nim chyba większość przestrzeni :D
Co prawda matury z historii nie zdałam zbyt imponująco, ale lekcje wspominam z przyjemnością.
http://szyc-nie-umierac.blogspot.com/
och, zdążyłam, więc na cukieraska się zapisuję:):):)
OdpowiedzUsuńmoją ulubioną nauczycielką była pani od języka polskiego w technikum, była nauczycielem wymagającym, ale potrafiła docenić pracowitość, humor, kreatywność...
Takich ludzi wspomina się z rozrzewnieniem:)
A ja właśnie wróciłam z przemiłej kolacji u mojej pani polonistki-wychowawczyni z liceum - to chyba mówi samo za siebie :) Lekcje z nią zdecydowanie rozwijały zainteresowanie literaturą i światem dookoła nas. Chciałoby się wrócić do tych czasów...
OdpowiedzUsuńChętnie ustawię się w kolejce, info na pasku bocznym:
http://asia-majstruje.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Asia